sobota, 23 lutego 2013

WAŻNA INFORMACJA.

koniec lutego się zbliża, więc od praktycznie dwóch miesięcy nie napisałam tutaj nic. mimo to, liczba wyświetleń wzrosła +200, za co jestem serio wdzięczna.
przepraszam że tak olewałam to, po prostu zaczęła się nauka, chciałam na początek półrocza podciągnąć oceny i jakoś tak wyszło. mam nadzieję, że niedługo będę w stanie napisać tutaj rozdział, bo mam niektóre pozaczynane.

kocham was w sumie. :D xxxxxxxxx

sobota, 29 grudnia 2012

ROZDZIAŁ #21

Danielle i Liam wyszli z domu, a my pozostaliśmy w salonie. Zayn włączył jakiś film, Niall przyniósł jedzenie, a Louis rozdawał po kolei puszki z piwem. Nie chciałam pić, bo bolała mnie głowa, więc podziękowałam.
- może pooglądamy jakiś horror? - zaproponował Zayn schylając się do małej szafki stojącej obok tej, na której stał telewizor.
Mulat wyszukał w niej kilka pudełek z płytami, na których okładkach napisane były tytuły filmów.
Niall wyrwał mu je i zaczął czytać. Nie kojarzyłam z nich żadnego filmu, ale jednogłośnie wybraliśmy ten o sierocińcu. Blondyn usiadł wygodnie na kanapie obejmując Emilkę, jednocześnie trzymając miskę z czipsami na kolanach, Zayn i Louis usiedli na fotelach, więc zostało mi usiąść obok Hazzy na tej samej kanapie co Emi z Niallem. Usiadłam więc obok Loczka, który przyłożył swój policzek do mojego i oglądaliśmy film.

Gdy akcja w horrorze rozkręciła się i robiło się na prawdę coraz straszniej Zayn i Louis śmiali się jedynie z Nialla. Twierdzili, że chłopak boi się gorzej od Emilki, na co dziewczyna sama wybuchnęła śmiechem, a Niall zarumienił się. On zawsze się rumienił, ale to było w nim takie kochane.
- Niall, boisz się? - zapytał ze śmiechem w głosie Louis.
- przecież to nic nienormalnego w takiego typu filmach.. - powiedział Nialler.
- STARY, ALE OGLĄDAMY GO JUŻ TRZECI RAZ. - powiedział Zayn i wybuchnął śmiechem.
Harry nie odzywał się nic, śledził jedynie dalszy przebieg filmu z uwagą.
W jednej ze scen pojawiła się kobieta łudząco podobna do Caroline Flack, na co Louis wybuchnął głośnym śmiechem gdy tylko ją zobaczył. Pozostali zrobili tak samo szydząc z Hazzy, bo jak wiedzieli - chłopak nie lubił jak obrażają jego byłą, chociaż również niekiedy wydawało mu się to śmieszne. Nie mówiąc do nich nic wrócił do oglądania filmu.
- nie chce nic mówić, ani jej bronić bo ty siedzisz koło niego. - powiedział mi po cichu Niall do ucha, na co zmierzyłam Loczka wzrokiem. Popatrzyłam ponownie uważnie na Nialla, a chłopak pokiwał jedynie porozumiewawczo głową.

Hazza trzymał rękę na moim biodrze do końca filmu, od czasu do czasu zerkając na mnie. Seans trwał łącznie 112 minut, oczywiście z przerwami na wyjścia do toalety, jak Louisowi zachciało się załatwić potrzebę i z wychodzeniem co chwila do kuchni, za namową Nialla i Emilki.
W momencie, gdy Zayn wyłączał DVD, do domu weszli Liam z Danielle.
- już z powrotem? - zapytała Emi.
- tak, mam już rzeczy, spokojnie mogę iść spać. - odpowiedziała z uśmiechem Dani.
- o której jutro jedziecie? - zapytał Harry. - chwila, jedziecie, czy lecicie? - dodał porozumiewawczo.
- lecimy, do USA mój drogi. - odpowiedziała z uśmiechem w głosie dziewczyna. - o 9 mam samolot.
- odwieziemy cię na lotnisko i pojedziemy jutro na próbę. - dodał Niall nasypując kolejną paczkę czipsów do miski.

Dan i Liam dosiedli się do nas w salonie. Poczułam, że głowa boli mnie jeszcze bardziej, więc postanowiłam pójść na górę do pokoju Harrego i położyć się. Poinformowałam jedynie Hazzę o tym i wyszłam z salonu zostawiając ekipę z piwem na czele.
Weszłam na górę, a następnie w czwarte drzwi po lewej. Uświadomiłam sobie, że jak dobrze pójdzie, to za niedługo sama mogę tu zamieszkać, właśnie w tym pokoju. Rozglądnęłam się uważnie i stwierdziłam, że nie byłoby głupio.

Położyłam się w Harrego pokoju. Głowa nadal mnie bolała, a chłopcy nie mieli żadnej tabletki od bólu. Leżałam tak przez dłuższą chwilę podczas tego, gdy wszyscy imprezowali na
dole. Nagle do pokoju wszedł Niall. Widziałam jedynie jego czubek głowy przenikający przez uchylone drzwi. Blondyn uśmiechnął się szeroko.
- można? - zapytał w dalszym ciągu z szerokim uśmiechem na twarzy.
- można. - odpowiedziałam równie miło uśmiechając się.
Blondyn wszedł do sypialni i położył się obok mnie na łóżku. Obydwoje leżeliśmy tak patrząc w wysoko umieszczony sufit.
- chciałbym, żebyście z nami zamieszkały. - powiedział cicho Nialler.
- to nie jest takie proste, sam dobrze wiesz. - powiedziałam. - nie wiadomo co z naszym mieszkaniem, umowę mamy do końca następnego roku.
- wynajmiecie. - zaproponował.
- na lewo? tak nie można.. - odpowiedziałam informując o skutkach.
- a jakby to był ktoś bliski? - powiedział Niall patrząc na mnie.
- na przykład? - zapytałam siadając, a Niall zrobił to samo.
- koleżanka? kolega? - mówił.
- wiesz co, to nie głupi pomysł. - powiedziałam na chwilę zamyślając się.
- ja mam same mądre pomysły. - odpowiedział blondyn z uśmiechem cwaniaczka, na co zaczęłam się śmiać.
- będziemy coś myśleć, na razie nie mam do tego głowy.. - powiedziałam.
- jeszcze masz głowę. ona tylko cię boli. - dodał Niall puszczając oczko utrzymując swój uśmiech.
- tak właśnie.. niestety albo na szczęście. - odpowiedziałam.
- Harry pojechał do apteki, martwi się o ciebie. - powiedział po chwili Niall.
- on nie pił czasami? - zapytałam z lekkim wyrzutem.
- miał pić, ale pojechał zaraz jak poszłaś na górę. - odpowiedział. - jesteście ze sobą szczęśliwi?- zapytał po chwili.
- ja jestem. nie wiem jak on. - odpowiedziałam kierując wzrok w dół.
- on jest 39289239823892389 bardziej od ciebie. - powiedział kierując moją twarz ku jego twarzy, miał minę jakby chciał powiedzieć 'wiem co mówię'.
- nie wiem czy da radę. - dodałam patrząc mu w oczy.
- ale ja wiem. - zatwierdził mnie Niall. - fajnie, że się kochacie.. - dodał tym razem on kierując spojrzenie ku podłodze.
- a co z tobą i z Emilką? - zapytałam. - wyglądacie jakbyście byli już w zaawansowanym związku. - powiedziałam mu.
- i chciałbym, żeby tak było. ale boję się, że jak jej powiem, że ją kocham, to ona mnie wyśmieje albo coś.. - powiedział nieco ciszej Niall.
- nie masz się o co martwić. - powiedziałam przybliżając się do przyjaciela. - ona też cię kocha. - dodałam porozumiewawczo obejmując go, na co blondyn mnie przytulił.
- jesteś pewna? - zapytał z nadzieją w głosie blondas.
- niczego nie byłam bardziej pewna. - odpowiedziałam z uśmiechem.

Porozmaiwaliśmy jeszcze chwilę i do pokoju wszedł zadyszany Harry.
- BIEGŁEM. - powiedział siadając na łóżku, co było dość śmieszne. Niall nie mógł się powstrzymać i wybuchnął śmiechem.
- stary uwierz, widzimy. - powiedział Nialler przez śmiech.
- za to kupiłem to. - powiedział wyciągając z kieszeni kurtki tabletki od bólu głowy.
- jeeeeeeeeeeeeeeeeeeju, nie musiałeś. - powiedziałam do niego.
- musiałem, jeszcze mi się znowu rozłożysz tutaj.. - powiedział Hazz ściągając kurtkę.
- od bólu głowy się nie umiera.. - powiedział Niall stukając się palcem po czole. - może to być zwykła migrena. - dodał.

Zażyłam więc tabletkę, a resztę odłożyłam na szafkę stojącą obok łóżka. Zdecydowaliśmy, że pójdziemy na dół do pozostałych. Niall wyszedł pierwszy, ja ubrałam bluzę Harrego, którą dał mi wcześniej i też chciałam wyjść, ale chłopak złapał mnie za rękę.
- co jest? - zapytałam.
- nic. - odpowiedział z uśmiechem.
- to po co mnie złapałeś za rękę i zatrzymałeś tutaj? - zapytałam ze zdziwieniem, jednoczesnie ze śmiechem w głosie.
- po to. - powiedział Harry i pocałował mnie namiętnie.
- ale ty jesteś durny. - powiedziałam śmiejąc się, gdy skończył.

Złapałam go za rękę i wyszliśmy z pokoju zamykając za sobą drzwi.


NA DOLE:
Chłopcy popili trochę, na szczęście można było dojść z nimi do porozumienia. Chłopcy chcieli wygłosić mowę na temat naszego mieszkania z nimi, więc prosili o skupienie, uwagę i ciszę.
- zgromadzeni. - zaczął jak zwykle pozytywnie Loui. - albo inaczej.. dziewczyny słuchajcie, jeśli chcecie to wprowadźcie się do nas nawet jutro.. kiedy chcecie. wiemy jaka jest wasza sytuacja, więc zrobiłybyście duży błąd odrzucając naszą propozycję. - kontynuował.
- zwłaszcza, że macie problem z tym mieszkaniem. - dodał 'błyskotliwie' Hazza.
- dopiero to powiedziałem, kochanie..... - dodał załamując ręce Lou.
- i to jest genialny pomysł. nie musiałybyście dokładać się do niczego bo nie po to wam to proponujemy. - dodał Liam.
- POZNAJCIE NASZE DOBRE SERCA. - wykrzyczał Niall na co zaczął się śmiać on jeden, a reszta chłopaków spojrzała na niego miną 'co za idiota'.
- skoro się przyjaźnimy nie miałybyście na pewno żadnych obaw żeby z nami zamieszkać, a tylko na tym skorzystacie. zwłaszcza, że Wika jest z Harrym, a Niall kocha Emilkę. - powiedział Zayn, na co Niall zakrył twarz dłonią.
- CO ZA DEBIL....... - powiedział po chwili blondyn.
- więc jak? - zapytał Harry patrząc na mnie z nadzieją w oczach.
- mi się wydaje, że oni mają rację. - dodała wtrącając Danielle.
- a czemu Ty tu nie mieszkasz? - zapytała ją Emila.
- ja tak jakby tu mieszkam właściwie. - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy Dani. - w miesiącu jestem w Londynie kilka dni, bo praca i praca, a jak już tu jestem to każdą wolną chwilę z Liamem spędzamy razem. Dlatego albo ja sypiam tutaj, albo Liam u mnie, co zdarza się rzadziej. Planujemy sprzedać mój domek i ja wprowadziłabym się tutaj, ale to też jest jeszcze do ustalenia. - mówiła Danielle. - fajnie byłoby, gdybyście się zgodziły. - dodała.
- jak dla mnie propozycja zajebista i się zgadzam. - powiedziała Emila, na co Niall wyraźnie się ucieszył. Wszyscy patrzyli na mnie oczekującym wzrokiem.
- też dużo o tym myślałam i sądzę, że to nie najgłupszy pomysł. - powiedziałam po chwili.
- no to zgoda! - krzyknął Louis. - teraz ustalmy termin waszej wprowadzki. - powiedział.
- jak dla mnie możecie nawet dzisiaj. - powiedział Zayn upijając łyk piwa z puszki.
- nie no, nie przesadzajmy. - powiedziałam. - może jak wrócimy z Holmes? - zaproponowałam.
- w sumie dzisiaj jest wtorek, do Holmes jedziemy w piątek... - powiedział myśląc nad czymś Hazza. - czyli za tydzień noc spędzimy razem? - dodał zadając mi pytanie po cichu, do ucha, na co zaczęłam się śmiać.

Podyskutowaliśmy jeszcze na ten temat, wypiliśmy po jednym piwie, oprócz Hazzy i ja i Emi zbierałyśmy się do wyjścia. Chciałam pożegnać się z Dani, ale dziewczyna powiedziała, że jutro się jeszcze zobaczymy. Hazza powiedział, że przyjedzie po nas o 8:30, pojedziemy po pozostałych, odwieziemy Danielle i wtedy na próbę. Przystałyśmy na jego propozycję. Zebrałyśmy się, pomogłyśmy posprzątać i Harry odwiózł nas do domu.



_________________________

chejka. :D
wiem, że znowu długo nic nie pisałam, ale nie miałam możliwości, przepraszam.
nie obiecuję jutro powinnam coś jeszcze dodać, jeszcze w poniedziałek rano postaram się.
dziękuję za wejścia. :D i proszę o komentarze OBIEKTYWNE. :D

xxx.

sobota, 22 grudnia 2012

WESOŁYCH ŚWIĄT. : D

do wszystkich czytelników tego bloga. :

Może i nie jest was za dużo, może i nie wszyscy zostawiacie komentarze - ale dziękuję wam bardzo. :D za każdym razem jak tu wchodzę i widzę liczbę komentarzy i ilość wejść jest mi strasznie miło. (:

Chciałabym wam życzyć Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku, żeby był tak samo dobry, lub jeszcze lepszy jak ten. + spotkania One Direction w 2013 roku. :D xxx

*kocham Was strasznie. (: xx











ROZDZIAŁ #20.


Po rozmowie telefonicznej Harrego z Liamem stwierdziliśmy, że pojedziemy do ich domu.
Ubraliśmy kurtki i zeszliśmy na dół do samochodu. Na ulicy panowała dziwna cisza, nie miałam pojęcia czemu tak było. Harry też był dziwnie cicho.
Jechaliśmy przez dobre pół godziny, aż w końcu stanęliśmy na światłach na głównym skrzyżowaniu. Na lewo jechało się do kompleksu chłopaków, a Hazza pojechał w prawo.
- źle skręciłeś. - powiedziałam wskazując ręką ulicę już będącą za nami, w którą Styles miał skręcić.
- mieliśmy gdzieś jeszcze pojechać. - powiedział z zadziornym uśmieszkiem nadal patrząc na jezdnię.

Oszczędziłam sobie zbędnych słów i oparłam się z powrotem o oparcie fotela.
Po godzinie czasu robiło się coraz ciemniej. Na zegarze dochodziła już godzina 18. Zauważyłam, że minęliśmy Londyn i zjechaliśmy na obrzeża miasta.
-dokąd jedziemy? - zapytałam patrząc przez szybę po mojej stronie.
- do takiego jednego miejsca niedaleko. - powiedział uśmiechając się, co zauwazyłam w odbiciu szyby.
- a daleko jeszcze? - zapytałam zrezygnowana.
- mówiłem, że niedaleko. - powiedział ze śmiechem Hazz.

Po piętnastu minutach dojechaliśmy w dziwne miejsce. Zaparkowaliśmy samochodem na polnej drodze. Po prawej stronie mieściło się właśnie łyse pole. Nie było tam zupełnie nic, żadnego drzewa, domu, starego budynku czy innych rzeczy. Po lewej zaś znajdował się cmentarz, a obok niego las.
- co my tu robimy? - zapytałam chłopaka z lekkim przerażeniem.
- chodź. - powiedział Loczek i złapał mnie za rękę.

Poszłam za nim. Chłopak prowadził mnie przez ścieżkę prowadzącą w głąb lasu. Przez moment ogarniał mnie dziwny niepokój i strach. Nie wiedziałam gdzie idziemy i po co tam idziemy, ale byłam pewna, że z nim jestem bezpieczna. Przechodziliśmy obok wysokich drzew, za którymi mieścił się ten cmentarz. Jakby tak się przypatrzeć widać było niektóre grobowce. Wolałam jednak nie patrzeć w tamtą stronę.
- już niedaleko. - powiedział Harry nadal trzymając mocną moją rękę.

Szłam za nim aż w końcu dotarliśmy do czegoś w stylu 'łąki'. Tzn. po środku znajdowała się trawa, do okoła były drzewa, a jedynie na przeciwko nas był widok. Piękny widok..
Mieściło się to na pagórku, z którego widać było całą panoramę Londynu. Włącznie z Tamizą, Big Ben'em, London Eye i innymi budowlami, zabytkami. Teraz wszystko było oświetlone, co nadawało wszystkiemu uroku.
- tu jest ślicznie.. - powiedziałam rozglądając się. Harry jedynie uśmiechnął się. Po środku małej polany mieściła się ławka. Usiadłam na niej i nadal patrzyłam na krajobraz. Hazza usiadł koło mnie i objął mnie.
- cieszę się, że ci się podoba. - powiedział.
- żartujesz? tu jest naprawdę pięknie. - odpowiedziałam z wyraźnym zachwytem. - skąd wiesz o tym miejscu? - zapytałam?
- kiedyś jak ja i Niall wracaliśmy od Ed'a zabrakło nam paliwa. Jak widzisz to jest odludzie więc staliśmy tu dobre półtorej godziny czekając na Zayna, żeby przyjechał i nam pomógł. Stwierdziłem wtedy, że rozejrzę się nieco, żeby wiedzieć w którym dokładnie miejscu jesteśmy. No i trafiłem na to. - mówił Loczek.

Cieszyłam się, że mnie tu zabrał. Nareszcie mogłam z nim być przez chwilę sam na sam. Mogliśmy posiedzieć, porozmawiać. Bez nikogo, żadnych fotoreporterów, dziennikarzy, znajomych twarzy.. Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Ale cisza z nim zupełnie mi nie przeszkadzała. Nie trwała jednak długo.
- chciałbym spędzić z Tobą życie. - powiedział odwracając moję głowę w jego stronę. Nie wierzyłam w to, co usłyszałam. Harry Styles właśnie powiedział mi, że chce spędzić ze mną życie.
- Harry.. po tak krótkim czasie? - zapytałam z niedowierzaniem.
- jestem pewny swoich uczuć. - odrzekł. - Twoich też. - dodał porozumiewawczo, na co popatrzyłam mu się głęboko w oczy.
- Harry, ja Cię kocham, wiesz o tym, ale... - powiedziałam, po czym Styles przerwał mi.
- nie odbieraj tego na razie jako wiesz co.. - powiedział Hazza mając na myśli oświadczyny. - po prostu chciałem powiedzieć, jak Cię kocham i z czasem jakie będę miał zamiary wobec Ciebie. - dodał.
- wiem przecież. - odpowiedziałam nieco ciszej.

Posiedzieliśmy jeszcze chwilę rozmawiając na temat naszej niby wspólnej przyszłości. Hazza podczas rozmowy stwierdził, że nigdy nie czuł czegoś takiego i jestem pierwsza, której mówi o takich rzeczach. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć, ale w głębi serca ucieszyłam się.

Po godzinie czasu wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu chłopaków. Przewidywałam nasz powrót na godzinę 21 z minutami. Nie wiedzieliśmy jednak co z Zaynem i jego ręką, ani co z pozostałymi. W tym miejscu nie było nawet zasięgu, żeby zadzwonić.


GODZINĘ PÓŹNIEJ:
Przyjechaliśmy do domu chłopaków. Panował w nim jak zwykle rozgardiasz i huk, co nas nie zdziwiło. W salonie nie było nikogo, większość towarzystwa przeniosła się tym razem do kuchni.
- cześć wam. - powiedziałam.
- cześć zakochańce. - odpowiedział Lou.
Chłopak staną na przeciwko nas i zaczął się śmiać tak, żeby nikt oprócz nas tego nie zauważył. Ręką wskazał tył, gdzie siedział Zayn, a obok niego Danielle. Wiedzieliśmy o co chodzi i postanowiłam podjeść.
- jak ręka? - zapytałam. Zayn był wyraźnie zdenerwowany, a Danielle miała śmiech wymalowany na twarzy.
- w porządku. - powiedział od niechcenia mulat.
- a co Ci się stało? - zapytałam go. - nawet gipsu nie masz. - dodałam wskazując rękę.
- nasz kochany Malik wbiegł w szybę od tarasu. - powiedział Liam jak zwykle robiąc coś w kuchni, na co Danielle i Lou wybuchnęli śmiechem.
- MNIE TO NIE BAWI. - powiedział z wyrzutem Zayn.

Próbowałam powstrzymać swój śmiech, z resztą Harry tak samo. Spojrzałam na niego, a on jedynie puścił mi oczko i poszliśmy do salonu. Tam czekała na nas już Emilka i Niall wtuleni w siebie.
- co tam? - zapytał Harry wyrywając blondynowi pilota z ręki.
- nic. - odpowiedział Niall. Chłopak trzymał rękę na biodrach Emilki, a ona oparta była o jego tors.
Po chwili przyszli do nas pozostali. Lou wyłączył telewizor i usiadł wygodnie w fotelu.
- mamy coś do omówienia. - powiedział Liam siadając obok Emilki.
- z kim? - zapytałam.
- z Tobą i Harrym. Harry na pewno zgodzi się, ale jeszcze Ty masz tu coś do powiedzenia. - powiedział Zayn.
- Emii opowiadała nam o waszej sytuacji z mieszkaniem. - kontynuował Liam. - propozycja jest taka, że ...
- NO KURDE BĘDZIECIE TAK OWIJAĆ W BAWEŁNĘ. TY I EMILKA ZAMIESZKACIE Z NAMI. - dodał Louis, na co Danielle i chłopaki zaczęli się śmiać.
- świetny pomysł, uważam. - zgodził się z nimi Harry. - co sądzisz? - zapytał mnie.
- ja.. nie wiem co mam powiedzieć.. - odpowiedziałam.
- nic nie mów, tylko od grudnia mieszkacie u nas. - dodał Liam z uśmiechem na twarzy. - teraz jedziemy z Danielle po jej rzeczy i zaraz przyjedziemy. - powiedział wstając z kanapy.

Liam i Dan wyszli z domu, a chłopcy uzgadniali między sobą kwestię pokoi.
- sądzę, że Wika powinna mieszkać z Harrym. Ma wystarczający pokój. - powiedział Zayn.
- a Emilka z Niallem. - dodał z uśmiechem Lou, ruszając podejrzliwie brwiami, na co blondyn rzucił w niego poduszką.
- ale chwila. - powiedziałam. - ja jeszcze nie powiedziałam, czy tak będzie. - dodałam, na co chłopakom zrzedły miny.
- ale to nie jest zły pomysł. - powiedziała Emilka. - będziemy dokładać się jedynie do czynszu. - dodała po chwili.
- nawet nie. - powiedział Niall, na co pozostali mu przytaknęli.

Po chwili namysłu stwierdziłam, że to może i nie jest taki zły pomysł. Jednak musielibyśmy jeszcze raz wszyscy o tym dokładnie porozmawiać.

_____________________________________________________
no chej. ;d kolejny nudny rozdział do kolekcji. xd
obiecałam dodać, więc dodałam, może i trochę szaro ale no.. przepraszam więc.

Napisałam coś na szybko między pieczeniem świątecznym, a porządkami. : D
proszę o komentarze. : d xx
i dziękuję za tamte. xxxx


piątek, 21 grudnia 2012

ROZDZIAŁ #19.




Podjechaliśmy pod mój dom. Niedaleko kamienicy mieścił się mały kiosk, obok którego akurat w tym momencie znajdowało się dużo osób. Wysiedliśmy z samochodu i nagle podbiegła do nas moja sąsiadka z parteru.
- niepoważne to było.. - powiedziała i wskazała gazetę plotkarską, wychodzącą raz na tydzień, akurat we wtorek, którą trzymała w ręku.

Na głównej stronie mieścił się artykuł z wczorajszego wieczoru, a nad nim trzy zdjęcia chłopaków w klubie, chłopaków w fontannie, a na końcu zdjęcie moje i Harrego jak trzymamy się za ręce.
Widać było, że zdjęcia robione były z daleka, nieco w przybliżeniu, gdyż nie były do końca wyraźne, ale twarze było widać dokładnie. Harry zdenerwował się, co było po nim widać i podszedł do kiosku zostawiając mnie z upierdliwą sąsiadką.
- twój chłopak? - zapytała starsza kobieta. - moja córka szaleje za nimi, to ona kazała mi iść po tę gazetę. - stwierdziła po chwili.
Nie odezwałam się na to nic, nie chciałam mieszać się z nią w żadne rozmowy. Zwłaszcza, że to była kobieta, która robiła aferę z niczego. Bałam się, że jak się odezwę zacznie robić sceny na
środku ulicy. Harry przyszedł po chwili, wziął mnie za rękę i weszliśmy do budynku zostawiając starszą kobietę w przejściu.

Będąc już  w mieszkaniu usiadł na kanapie i zaczął czytać. Usiadłam obok niego i czytałam mu przez ramię.
Wyczytałam tam, że i Niall i Hazza mają nowe dziewczyny, z czym się ukrywają, co im nie do końca dobrze wychodzi.
- zero prywatności.. - powiedział opierając się.
- ale czym się denerwujesz? - zapytałam. - prędzej czy później i tak wszystko wyszłoby na jaw. - dodałam i poszłam do swojego pokoju.
- ty nic nie rozumiesz.. - krzyknął Harry z salonu, a ja nie odezwałam się nic. Jakby chciał, to sam by mi to wyjaśnił.

Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Przygotowując się do kąpieli usłyszałam, jak Harry rozmawia z kimś.
- musimy się spotkać.. ; nie mogę do jutra czekać, to pilne; jasne... - mówił, po czym się rozłączył. Wydawało mi się, że rozmawia z Paulem, bo jutro miał się  z nim widzieć.

Wyszłam z łazienki owinięta w ręczniku. Zorientowałam się, że wzięłam ze sobą jedynie spodnie i nic więcej. Przechodząc przez salon Harry zmierzył mnie wzrokiem, na co zaczęłam
się śmiać.
- to jakaś propozycja? - zapytał chłopak i podszedł do mnie. Nasze czoła się styknęły. Modliłam się tylko, żeby nie wybuchnąć śmiechem, zawsze chciało mi się śmiać jak miałam kontakt
takiego typu z Harrym.
- nie. - odpowiedziałam i poszłam do swojego pokoju z miną cwaniaczka, zostawiając lekko zdziwionego i zawiedzionego chłopaka.
- może pomóc Ci się ubrać? - zaproponował po chwili uchylając drzwi. Byłam już ubrana, więc pozwoliłam mu wejść.

Hazza popatrzył na mnie z uwagą. Ubrana byłam w to: <klik> , <klik>
- może ja też powinienem się przebrać? - zapytał Hazza ze śmiechem w głosie. On ubrany był w szary sweter i dżinsy.
- nie, po prostu chciałam przy tobie jakoś wyglądać. - odpowiedziałam.

Hazza podszedł do mnie i usiadł obok mnie na kanapie.
- przecież ty zawsze wyglądasz ślicznie. - powiedział czule chłopak.
- ale nie wystarczająco na twoją dziewczynę. - odpowiedziałam, na co chłopak zaczął się śmiać. - to nie jest śmieszne.. nie chcę, żeby gadali, że spotykasz się z kimś... no wiesz. - dodałam.
- no nie wiem.. - powiedział Styles oczekując na moją dalszą wypowiedź.
- no z kimś z wyższych sfer. - powiedziałam i wyszłam do pokoju Emilki, po ubrania dla niej.

Do Harrego znowu ktoś zadzwonił. Okazało się, że to Louis, który pytał o której będziemy.
Spakowałam Emilce do torby to : <klik> , <klik> i wróciłam do pokoju. Harry siedział na łóżku i pisał esa. Usiadłam więc obok niego, zabrałąm telefon i odłożyłam go na szafce.
- no oddaj. - powiedział z wyrzutem w głosie.
- za buziaka. - odpowiedziałam z miną cwaniaczka, na co Harry pocałował mnie w usta.
- teraz oddaj. - powiedział wyciągając rękę w moją stronę.
- za mało serca w to włożyłeś mój drogi. - odpowiedziałam wymądrzając się na żarty i odwróciłam głowę w stronę drzwi.
Harry przysunął się i ugryzł mnie w ucho.
- za to na pewno ci nie oddam. - powiedziałam udawając oburzoną, na co Harry pocałował mnie namiętnie.

Odwzajemniłam pocałunek, co trwało dłuższą chwilę.
- proszę. - powiedziałam wyrywając się i oddałam mu telefon.
- dziękuję. - powiedział puszczając do mnie oczko.

Oparłam się o ścianę i siedziałam z rękoma skrzyżowanymi na piersiach. Harry dokończył pisanie esa i oparł się o ścianę w taki sam sposób jak ja.Po chwili złapał mnie za rękę i przytulił.

Wtuliłam się w niego i leżeliśmy na łóżku. Hazza jednak zaczął dziwny temat.
- kochasz mnie? - zapytał. Odwróciłam głowę w jego stronę i popatrzyłam mu się w oczy. Nie wiedziałam skąd takie nagłe pytanie.
- kocham cię.. jakby tak nie było, nie byłabym z tobą. - odpowiedziałam. - a ty mnie kochasz? - zapytałam po chwili.
- kocham cię. strasznie cię kocham. - odpowiedział i pocałował mnie w czoło.
- za co mnie kochasz? - zapytałam go, na co Styles popatrzył na mnie z poważną miną.
- za całokształt. - odparł. - konkretnie za to, że jesteś wyjątkowa i niczego nie udajesz. - odpowiedział. - a ty mnie za co? - zapytał także po chwili.
- za całokształt. - odpowiedziałam z miną cwaniaczka, na co Harry zaczął się śmiać. - za to co masz tutaj. - odpowiedziałam wskazując ręką na jego lewą pierś. Chłopak uśmiechnął się nieśmiało i przytulił mnie jeszcze mocniej do siebie.
- bądźmy razem już zawsze. - dodał. - nie chcę cię stracić.
- zobaczymy jak dalej będzie.. - odpowiedziałam nieco zmieszana.

Nagle do Harrego zadzwonił telefon, był to Liam.
- halo? - powiedział chłopak.
- jedziemy do szpitala. - odpowiedział głośno Liam, aż usłyszałam go poza słuchawką.
- co się stało? - zerwał się Harry.
- Zayn chyba złamał rękę. - odpowiedział Liaś i zaczął się śmiać, na co słychać było jak opieprza go Zayn.
- mamy tam przyjechać? - zapytał Harry.
- jedźcie do domu, Niall i Emi tam zostają. - odpowiedział i rozłączył się.



______________________________

ej przepraszam strasznie.. wiem, że miałam dodać wczoraj, ale robiłam placka na wigilię klasową, do godziny 23, a później byłam zmęczona. xd

teraz są ferie świąteczne, to postaram się to wszystko nadrobić.
rozdział nie jest za ciekawy, bo napisałam go w ciągu pół godziny, na szybko, żeby coś było.

przepraszam was. xx

sobota, 15 grudnia 2012

ROZDZIAŁ #18.

*WTOREK, 13 LISTOPADA:

Wstałam jako ostatnia. Na zegarku dochodziła godzina dwunasta. Liam, Danielle i Louis byli na zakupach, a pozostali siedzieli na dole w salonie. Zayn jak zwykle leniuchował przed telewizorem, tym razem z butelką wody, a Niall i Emilka gotowali coś w kuchni. Dziwiło mnie, skąd oni od rana, po takiej nocy mają w sobie tyle energii.
Usiadłam obok Zayna na kanapie, a chłopak uśmiechnął się sympatycznie.
- co tam kochana? - zapytał i złapał mnie za rękę. takie tam relacje przyjacielskie.
- ta nic, zmęczona jestem. - odpowiedziałam. - gdzie mój ukochany? - zapytałam po chwili.
- siedzi w pokoju w którym siedzi jak ma jakiś problem, coś go wkurza albo ma jakieś zmartwienia. - odpowiedział mulat. Po jego słowach wstałam z kanapy i poszłam zobaczyć co dzieje się
z moim chłopakiem.
- PIERWSZE DRZWI NA LEWO! - krzyknął jedynie Zayn.

Weszłam więc w pierwsze drzwi na lewo do takiego pomieszczenia: <klik>
Hazza siedział tam na fotelu zwróconym przodem do drzwi tarasowych wychodzących na ogromny ogród. Nie zczaił się, że weszłam do pomieszczenia, gdyż nawet nie odwrócił głowy w moją stronę. Patrzył przez cały czas w szyby, po których spływały co chwila kropelki deszczu. Podeszłam więc do niego i złapałam go delikatnie za ramię, na co chłopak wyraźnie przestraszył się.
- Wika.. chcesz mnie zabić? - zapytał po chwili patrząc na mnie swoimi wybałuszonymi, zielonymi oczami.
- nie. - odpowiedziałam i pocałowałam chłopaka w policzek.

Hazza objął mnie w pasie tak, że usiadłam na jego kolanach plecami do jego twarzy. Na szczęście byłam na tyle niska i drobna, że chłopak widział cokolwiek przez moje niewielkie, kruche ramię.
Czułam, jak przykłada głowę do moich pleców. Czułam, jak jego ręce dotykają mojego brzucha pod bluzką. Szczerze mówiąc, nie przeszkadzało mi to. Obróciłam się jednak do niego po chwili
i popatrzyłam w jego śliczne, zielone tęczówki. Dostrzegłam w nich zakłopotanie, niepokój. Coś dziwnego, jakby bezradność. Z drugiej strony, w takiej chwili dostrzegłam seksapil bijący
z jego oczu. Tak, był seksowny. Jak myślałam o tym, od razu chciało mi się śmiać, ale nie mogłam od tak wybuchnąć śmiechem. Nie teraz, jak widziałam, że coś mu jest.
- co się dzieje? - zapytałam, gdyż nie mogłam patrzeć na to, jak on patrzy się na mnie tym wzrokiem.
- nic, Wika. - powiedział i objął mnie. - nic... - dodał bezradnym głosem.
- przecież widzę. - powiedziałam i wstałam po chwili. - widzę, że coś cię trapi. - dodałam.

Hazza wstał z fotela i stanął przy szklanych drzwiach. Patrzył w głąb ogrodu, jakby nie wiadomo co mu się ukazało na oczy. Podeszłam do niego i stanęłam obok.
Staliśmy tak bez słowa i bez ruchu przez kolejne dwie minuty, aż w końcu Harry wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
- no i o co ci teraz debilu chodzi? - zapytałam głosem niby z wyrzutem, chociaż tez byłam bliska od zaśmiania się.
- jesteś głupiutka. - powiedział i pocałował mnie w usta. - jeśli cokolwiek w nocy zrobiłem nie tak.. to przepraszam. - powiedział zaznaczając wyraźnie słowa "NIE TAK".
- co masz na myśli? - zapytałam go ze zdziwieniem.
- no wiesz, ogólnie. - powiedział. - nie panuję nad sobą jak jestem pod wpływem, nie wiem jak z tobą. a wolę, żeby każda decyzja w naszym związku była przemyślana i podjęta przez obydwie
strony. - dodał zakładając swoją granatową bluzę z Jacka Willsa.

' każda decyzja w naszym związku...' - zabrzmiało dość dziwnie. w pewnej chwili poczułam, jakbyśmy byli w zaawansowanym związku trwającym kilka miesięcy. a to przecież były nie całe trzy
dni. narazie trzy dni..

Poszliśmy z Harrym do salonu, do pozostałych. Dzisiaj wszyscy mieliśmy wolne. Louis, Dan i Liam zdążyli wrócić z zakupami.
- dzwonił Paul. - powiedział Niall. - nie mógł się do ciebie dodzwonić. - dodał patrząc na Harrego.
- co chciał? - zapytał Malik lężąc nadal przed telewizorem, co chwila upijając łyk wody.
- jutro mamy próbę. - powiedział blondyn przerywając mieszanie czegoś w garnku.
- japiernicze.. - powiedział Liam.
- NIE TAK WULGARNIE, OJCZE. - zakpił z niego Louis.
- przecież w czwartek mamy koncert.. - dodał Liam, na co chłopcy wykonali gest typu 'facepalm'.
- NO CO TY NIE POWIESZ. - powiedział Zayn śmiejąc się z mało ogarniętego Liama.
- zapomniałem sobie o nim.. - dodał sprostowując bezradnie Liaś.

Chłopcy zaproponowali, żebyśmy poszły jutro do nich na próbę. Danielle nie mogła, szła na ostatnią próbę przed wyjazdem, zaś Emilka miała pracę do 15. Okazało się jednak, że próba ma
trwać od 10 do 20, więc dziewczyna załapie się jeszcze na posłuchanie naszych wybranków na żywo, po raz pierwszy z resztą. Wszyscy usiedliśmy przy stole w jadalni i zajęliśmy się jedzeniem śniadanio - obiadu zrobionego przez Nialla, z niewielkim wkładem Emilki. Było dość dobre, nie można było narzekać.

Po jedzeniu zdecydowaliśmy z Harrym, że pojedziemy do domu mojego i Emilki po kilka rzeczy dla dziewczyny i żebym się przebrała. Emii jakoś specjalnie nie rwała się do wracania do domu,
więc stwierdziłam, że nie będę w nim sama siedzieć. W dodatku bez Harrego. Żeby nie siedzieć chłopakom na głowie zaproponowałam, żebyśmy z Hazzą gdzieś pojechali w drodze powrotnej, na
co chłopak stwierdził, że ma genialny pomysł, ale nie chciał powiedzieć jaki.

Styles poszedł na górę pod prysznic, a ja w tym czasie ogarnęłam trochę jego pokój.
Wszystko było dosłownie wszędzie. Rozumiem, że Harry może nie miał czasu w ostatnich dniach ogarnąć pierdolnika panującego w jego pokoju, ale to już było przegięcie.
Ubrania zamiast być w szafie leżały przy stole i pod nim, butelki po wodzie i kartony po sokach walały się po podłodze. Oprócz tego znajdowała się tam masa innych rzeczy, których nazwy
zdefiniować nie mogłam. W zasadzie nawet nie próbowałam. Poskładałam ubrania i włożyłam je do szafy. Oglądając się zobaczyłam, że została jeszcze jedna rzecz.
Zielona bluza. Bluza, w której zobaczyłam Harrego pierwszy raz. Wzięłam ją do rąk i stwierdziłam, że jest bardzo śliczna. Nie zauważyłam tego wcześniej, bo byłam skupiona bardziej na nim.
Wtedy do pokoju wszedł Harry.
- o, posprzątałaś. - powiedział z wyraźnym z dziwieniem, a zarazem ulgą w głosie.
- no tak się złożyło. - odpowiedziałam nadal trzymając bluzę w ręku.
- ładna bluza. - dodał loczek śmiejąc się. - szkoda, że nie widzisz swojej miny. - powiedział jeszcze bardziej śmiejąc się.
- bardzo zabawne.. - odpowiedziałam i wzięłam się do składania bluzy.
Harry podszedł do mnie i złapał za ramiona, po czym PO RAZ KOLEJNY popatrzył mi w oczy.
- nudne to już jest. - powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
- sama jesteś nudna. - stwierdził Hazza śmiejąc się.
- DZIĘKI. - odpowiedziałam. - bardzo mi miło. - dodałam i odwróciłam się  udając lekko urażoną.
- ok, nie jesteś nudna. jesteś wspaniała, kochana, cudowna, piękna i ...
- tak, słodź mi słodź, lizusie. - dodałam i pocałowałam chłopaka w usta, po czym wyszłam z pokoju.

Pół godziny później Harry był już gotowy do wyjścia. Pożegnaliśmy się z pozostałymi i pojechaliśmy do mnie do domu. Prowadziłam ja, bo Harry jak stwierdził, nie był jeszcze w stanie.

Jechaliśmy już dobre dziesięć minut, a Hazza nie odzywał się nic.
- co tam? - zapytałam zaczynając rozmowę.
- nic. - odpowiedział Hazza. - powiedziałbym coś, ale.. - dodał nie kończąc.
- no powiedz. - rzekłam do niego.
- duma mi nie pozwala.. - dodał Harry uśmiechając się lekko. Wiedziałam, że chciał powiedzieć mi komplement, ale jego ego było za wysokie.
- mhm. - odrzekłam nie skupiając się bardziej na nim.
- dobrze prowadzisz.. - powiedział jednak po chwili patrząc przez przednią szybę, na co serio chciało mi się już śmiać. podziękowałam mu jednak i nie mówiłam już nic do końca drogi.



___________________________
no chej, po kilku dniach nieobecności, jestem. xd

rozdział 18 jest krótki i dodany z jedno dniowym opóźnieniem, ale to znowu tylko i wyłącznie przez szkołę. xd może to śmieszne, ale wczoraj przez całe popołudnie robiłam zadanie, a później zapomniałam sobie, że miałam dodać rozdział. ; c

dziękuję za komentarze, których o dziwo jest więcej niż zwykle, z czego się niezmiernie cieszę. : D
i dziękuję za ogromną ilość wejść. : D xxxxxxxxxx

wtorek, 11 grudnia 2012

ROZDZIAŁ #17.


Wyszliśmy z domu. Wcześniej Liam powiedział, że będzie na nas czekała ich limuzyna. Myślałam jednak, że chłopak żartuje. Szofer przyjechał punkt dwudziesta pod kompleks chłopaków. Limuzyna była czarna. Widać było, że się błyszczała, na co Louis zaczął śmiać się do nas, że pewnie pastowali ją ostro.
Wsiedliśmy więc do wozu a tam czekał na nas szofer odwalony w czarny garnitur. W zasadzie po chwili przestało mnie to dziwić, w końcu to One Direction, mogli pozwolić sobie na wszelkie
luksusy. W samochodzie czekał na nas mrożony szampan.
- no to za co pijemy? - zapytał Zayn otwierając butelkę.
- to moze na początek za państwo Styles? - zaproponował Louis, na co czułam, że się zaczerwieniłam. Pozostali jednak stwierdzili jednogłośnie, że to dobry pomysł. Louis wniósł za nas burzliwy toast mówiąc w nim, że nie może doczekać się naszego ślubu, wesela, małej córeczki, później syneczka i zaznaczając w tym, że pomoże nam oczywiście z wychowaniem naszych pociech. Pozostali dołączyli się do intencji, a Harry nie mówiąc nic pocałował mnie namiętnie. W tym czasie Emii zrobiła nam zdjęcie. Jak twierdziła - od tamtego wieczoru będzie dokumentować każdo wydarzenie.
- no to następne lampki szampana za JESZCZE NIENARODZONYCH państwo Horan! - powiedział Louis nalewając każdemu po kolejnej lampce. Niall wyraźnie się zaczerwienił, a Emilka nie mówiąc
nic pocałowała blondyna w usta. Był to strasznie słodki widok, po którym wszyscy wznieśli głośne owacje.
- zaraz będziemy na miejscu, ale zdążymy PO JESZCZE JEDNEJ. - powiedział ponownie Louis. - TYM RAZEM PIJEMY ZA LANIELLE, KTÓRZY KOCHAJĄ SIĘ NIEZMIERNIE, ŻE AŻ MIŁO PATRZEĆ! - powiedział, aż Dan wzruszyła się, było to po niej widać. Liam przytulił dziewczynę i szepnął jej coś do ucha, na co ona pocałowała go.
Wypiliśmy po kolejnej lampce wina, później żartowaliśmy przez całą drogę.

Dojechaliśmy pod klub. Zobaczyłam, jak przed wejściem stoi masa fotografów.
- no laski nowe nasze, przygotujcie się. - powiedział Louis wychodząc jako pierwszy. Za nim wyszedł Harry trzymając mnie za rękę, a za nami pozostali. Staraliśmy się szybko wejść do środka
budynku, żeby nie zaczepiali nas.
- cholera, zawsze tak musi być.. - powiedział Zayn ściagając kurtkę w środku.
- czemu biegliśmy? - zapytała ledwo kojarząca fakty Emilka.
- nie chcemy, żeby naruszali naszą prywatność. - powiedział Liam i prowadził nas wgłąb budynku.

Doszliśmy do ogromnych drzwi na końcu korytarza, przy której stała niewielka grupka ludzi i trzech ochroniarzy. Weszliśmy bez problemu, chłopcy bywali już tam wcześniej, więc wpuscili nas od razu, bez zatrzymywania. Weszliśmy do klubu, w której był tłum ludzi.
Emilka z Niallem od razu ruszyli na parkiet, Louis i Zayn dołączyli się do nich, a ja, Harry, Dan i Liam poszliśmy do baru. Chłopcy zamówili drinki i poszliśmy usiąść przy niewielkim stoliku w mało zaludnionej części klubu. Co prawda nie było tam ciszej, ale ludzi było mniej.
Usiedliśmy i rozmawialiśmy o przeróżnych tematach. W pewnej chwili podeszły do nas cztery dziewczyny. Były wylaszczone i wyglądały na conajmniej szesnaście lat.
Mnie i Danielle zdziwił fakt, że wpuścili tak młode osoby na imprezę dla pełnoletnich. Dziewczyny poprosiły o zdjęcia z Liamem i Harrym, oraz autografy od nich, które chłopcy mieli złożyć
na poszczególnych częściach ciała. Dwie poprosiły o podpisy na rękach, jedna na karku, a jedna - najbardziej wydekoltowana i wymalowana zażyczyła sobie na piersiach.
- no chyba sobie dziecinko żartujesz. - powiedziała Danielle wyrywając Liamowi długopis z ręki. Chłopakowi było niezręcznie odmówić swojej fance podpisu, więc skrępowany próbował się
jakoś za to zabrać.
- o co ci chodzi? - zapytała gówniara z wyrzutem. - masz jakiś problem? to wypieprzaj stąd. - powiedziała tak głosno, że Danielle zdenerwowała się jeszcze bardziej, co było po niej widać.
- musicie chyba już iść. - powiedział Harry i pokazał wyjście.
Dziewczyny popatrzyły na nas z pogardą i poszły zostawiając nas przy stoliku.
- no myślałam, że coś jej zrobię, przysięgam.. - powiedziała nadal zdenerwowana Danielle.
- wyjątkowo dziwne. - powiedział Harry.
- dziękuję, że zareagowałeś. - powiedziała do Loczka Dan.
- nie dziękuj. - odrzekł Styles patrząc na Liama, który był równie zdenerwowany co Dan, ale starał się nie mówić nic.
- no co za dziewczyna! żeby powiedzieć 'wypieprzaj' do dziewczyny, zwłaszcza starszej... - w koncu wybuchnął. Starał się powstrzymywać słowa, które chodziły mu po głowie.
- siadaj, stary. - powiedział Hazza i poprosił kelnera. Zamówił po dwa piwa na głowę i kolejkę dla każdego.
Patrzyłam na niego ze zdziwieniem.
- litości.. - powiedziałam. - nie za dużo?
- na rozluźnienie atmosfery. - powiedział uśmiechając się szeroko i pocałował mnie w policzek.

Pozostali przyszli za dwadzieścia minut, usiedli i wypili swoje drinki i piwa. Przyszedł czas na pierwszą kolejkę.
- za co pijemy? - zapytał Zayn Louisa.
- TO WYPIJMY ZA PRZYJAŹŃ KTÓREJ NIE TRZEBA W ŻADEN SPOSÓB TŁUMACZYĆ! - krzyknął Louis.
Wypiliśmy po kolejce, następne to była tylko formalność. Po wypiciu alkoholu, nieco wstawienie wyszliśmy potańczyć. Chłopcy jak zwykle wydurniali się. Nie wiedziałam jednak, że są aż tak spici. Potańczyliśmy trochę i około godziny drugiej postanowiliśmy wrócić do domu.

Opuszczając lokal jak kulturalni ludzie Louis zaproponował, żebyśmy wrócili na nogach do ich domu i tam wszyscy zostali na noc. Jako, że byliśmy pod wpływem stwierdziliśmy, że to doskonały
pomysł. Szliśmy całą ekipą ulicami Londynu. Dziwiło mnie, że tak dużo osób chodzi o tej porze po ulicach.

Ja, Dan i Emilka szłyśmy jako ostatnie. Byłyśmy najbardziej opanowane, gdyż wypiłyśmy
najmniej. Chłopakom odwalało, co było dość widocznie po nich widać. Przechodząc przez mały park zaczęli tańczyć dziwne odjebungi, z których dosłownie można było się polać.
- MAM POMYSŁ ! - krzyknął Niall i wskoczył do fontanny mieszczącej się w samym środku parku.
- geniaaaaaaaaaaaalny ! - krzyknął Louis i przyłączył się do blondyna.
- no, czego się nie robi dla trzeźwości. - dodał Hazza i pobiegł do nich, a Liam i Zayn za nim.

Patrzyłyśmy na nich z niedowierzaniem. Nie sądziłam, że oni byliby zdolni w połowie listopada do takich rzeczy. Na zewnątrz były zaledwie 2 stopnie, a oni pluskali się w najlepsze w fontannie.
- oszaleliście? - zapytała Emilka podbiegając do nich. - zaraz będziecie mieć kłopoty! - powiedziała przez śmiech.
- Liam, mądry jesteś? - zapytała Danielle pukając się po głowie, po czym sama takze wybuchnęła śmiechem.
Fontanna była dość duża, chłopcy pływali sobie dookoła niej, robili fikołki mimo, że woda była im po kolana. Czekałam tylko na moment, w którym wyjdą z niej i poczują chłód jesieni.
Usiadłyśmy z dziewczynami na ławce i poczekałyśmy, aż naszym królewiczom znudzi się jakże dziecinna zabawa.


Jako pierwszy wyszedł Niall. Zaczął wrzeszczeć, że jest mu zimno, ale jak zaznaczył: wytrzeźwiał. Za nim wyszedł Liam i Zayn, którzy stwierdzili, że jednak był to głupi pomysł, bo jest im teraz zimno. Chłopcy usiedli obok nas na ławce, cali mokrzy. Czekaliśmy jeszcze, aż Harry i Louis skończą swoje durne zabawy. Byli tacy piajni, że nie zauważyli jak pozostali wyszli  i zostali tam w dwójkę.
- zimno. - powiedział Liam, cały zmarznięty.
- serio? - zapytała z ironią w głosie Danielle. - wydaje ci się. - dodała z równą ironią co przedtem.
- Wiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiika! - usłyszałam wołanie z fontanny. - chodź tu! - wołał Hazza.
- mrrrrrr, seniorita! przybądź do nas! - krzyczał Louis pokazując dość dziwne, jakże zarazem zboczone gesty.

W parku mimo dość późnej pory przechadzało się siedem osób. Wszyscy uważnie przyglądali się całemu zdarzeniu i z dziwnym zdziwieniem i niedowierzaniem pokazywali na nas palcami
i szeptali 'spili się, jutro będzie artykuł w gazecie'. Emilka uważała, że to żałosne i wyśmiała ich twierdząc, że o tak późnej porze się śpi a nie chodzi na zwiadowcze spacerki.

Posiedzieliśmy na ławkach, aż w końcu nasi królewicze zdecydowali się wyjść z kąpieli.
- idziemy? - zapytał Harry niemalże zwijając się z zimna.
- zimno, nie? - stanął obok niego Niall, równie przemarznięty.
W głębi duszy chciało mi się z nich śmiać. Ich głupota nie znała granic, o czym mogłam osobiście się przekonać.
- wiecie, że zapewne będziecie chorzy niebawem? - zapytała Emilka.
- nie możemy być chorzy, Anne czeka w piątek! - powiedział Louis i zaczął biegać po alejkach w celu "rozgrzania ciała".
Po chwili przyłączył się do niego Zayn i Harry, a Liam i Niall stali przy wybrankach swego serca. Postanowiliśmy, że będziemy szli powoli w stronę domu, a pozostali najwyżej nas dogonią.

Londyn nocą był piękny. Cieszyłam się, że chłopcy mieszkali tak blisko centrum. O tej porze wszystko było pięknie oświetlone. Szłam powoli obok Nialla, który szedł za rękę z Emii i nagle poczułam, jak ktoś łapie mnie w pasie i przytula mocno.
- zwariowałeś?! - zapytałam z wyraźnym wyrzutem w głosie Harrego, który najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy z tego, że nadal był cały mokry..
- przepraszam, kochanie, nie gniewaj się. - powiedział śmiejąc się Loczek.
W normalnej chwili zdenerwowałabym się na niego, ale widząc go w takim stanie nie mogłam być na niego zła. Podeszłam więc do chłopaka i pocałowałam go w usta, na co on przytulił mnie
jeszcze bardziej. Reszta stała i patrzyła na nas z uśmiechami na twarzy. Po chwili zaczęli wołać nas. Mówili, że na takie momenty przyjdzie czas gdy wrócimy do domu. Zaśmialiśmy się jedynie z tego i poszliśmy za pozostałymi.

Całą drogę szliśmy na samym końcu ekipy. Harry trzymał mnie mocno za rękę. Pierwszy raz szedł ze mną tak, jakby chciał mi zaraz zakomunikować 'nie puszczę Cię, nie oddam Cię', co mi się
podobało. Hazza co chwile mówił mi, że mnie kocha. Zagrania na poziomie gimnazjum - pomyślałam, ale nie dziwiło mnie to. W końcu to Styles, romantyczny do rozpuku.
- kocham cię. - powiedział ponownie po raz setny. - jak cholera cię kocham. - dodał patrząc mi w oczy.
- mówisz to chyba czterdziesty raz. - powiedziałam ze śmiechem w głosie.
- BO CIĘ KOCHAM ! - wrzasnął, a pozostali idący z przodu zaczęli się śmiać. - KOCHAM CIĘ ! - zadarł się Harry ponownie.
- przestań, wariacie. - powiedziałam zasłaniając mu usta ręką.
- nie mogę być cicho, skoro chcę powiedzieć Ci jak bardzo Cię kocham. chcę żeby nam wyszło. żebyśmy spędzili życie razem. - powiedział patrząc mi nadal głęboko w oczy. Wiedziałam, że jest
pijany, że nie wie co mówi. Chociaż nie raz słyszałam, że osoby, które mówią o czymś po pijaku, mówią to w stu procentach jak najbardziej szczerze.
- głupi jesteś. - powiedziałam ze śmiechem w głosie.
- ale mnie kochasz? - zapytał dla zrozumienia na koniec Harry.
- KOCHAM CIĘ ! - odpowiedziałam to w równie wyraźny sposób, w jakim on mówił do mnie przedtem.





W domu byliśmy grubo po godzinie trzeciej. Chłopcy od razu poszli na górę, a my usiadłyśmy zmęczone w salonie.
- może po lampce wina? - zaproponowała Danielle, na co razem z Emilką zgodziłyśmy się.
Dan podeszła do barku stojącego przy ścianie i wyjęła z niego butelkę francuskiego, czerwonego wina. Nalała po lampce na głowę i podała nam.
- oni są udani.. - stwierdziła zrezygnowana Emilka.
- zgadzam się. - dodała Danielle. - ale nie możemy narzekać, mamy wspaniałych mężczyzn. - powiedziała.
- wy macie.. - powiedziała Emilka upijając łyk wina.
- jak to WY? - zapytałam.
- no przecież ja nie jestem z Niallem. - odpowiedziała ze smutkiem w głosie dziewczyna.
- ale wyglądacie jakbyście.. - dodała Danielle nie kończąc myśli.
- pocałunki, przytulanie, chodzenie za rękę. - dodałam, na co Emilka uśmiechnęła się.
- ale to nie oznacza, że jesteśmy ze sobą, to trudne.. - dodała dziewczyna.

Nie chciałyśmy drążyć już tego tematu o tej porze, wszystkie trzy byłyśmy równie zmęczone co chłopcy. Jednogłośnie stwierdziłyśmy, że pójdziemy spać i rozeszłyśmy się do sypialni.
Nawet nie pamiętam, o której zasnęłam. Musiało nastąpić to bardzo szybko.


_____________________
CHEJ WAM. : D
i siedemnasty rozdział, chej. : d


DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE I TAKĄ DUŻĄ LICZBĘ WEJŚĆ. : O

proszę o więcej, jak zwykle. ; >

+ co do pytania. - tak, będzie scena +18, ale jeszcze nie czas. : D
tzn. niebawem, ale muszę zrobić w rozdziałach lekkie przesunięcie w czasie, żeby to nastąpiło. xd

MAM ZŁĄ WIADOMOŚĆ. - dla siebie, rzecz jasna. ; D
do piątku nie napiszę żadnego rozdziału.. koniec semestru się zbliża, a ja muszę poprawić niektóre oceny. -,-' coś czuję, że do świąt nie zaznam ani grama swobody. ; c

więc do piątku, rozdziału spodziewajcie się po południu. : D

xxx.